DK 2 – poniedziałek – dzień 3 – 29.06.2015r. „Uratować Kazika”

 

Zdarzenia opisane w opowiadaniu mogą nie odpowiadać prawdzie, a użycie imion jest przypadkowe.

Trzeci dzień kursu zaczął się deszczem, ale nie zaskoczyło to nas, ponieważ cały poprzedni dzień po niebie szalały cirrusy.
Wiatr 2 stopnie – idealne warunki do ćwiczeń. Rano, krótki wykład z ratownictwa, a może z teorii żeglowania?! Ciężko rozeznać, ponieważ dzień na kursie trwa 18 godzin – tak, że obdzieliłby tym ze dwa tygodnie „zwykłego” życia.

Wypływamy z Kasią. Wiatr perfekcyjny, słoneczko wyszło, Nina się opala, a my śpiewamy szanty! To lubię! Nie ma krzyków Wojtka i obsranej zbroi!

Każdy walnął cyrkulację, od której o mało nie dostaliśmy choroby morskiej. Zwroty przez sztag, które pierwszego dnia wydawały się czarną magią, wychodzą niemal perfekcyjnie!

Nina jak już wypoczęła, wzięła się do roboty i zaczęła robić zwroty przez sztag, z uporem maniaka twierdząc, że to są zwroty przez rufę! Na koniec zgubiła gdzieś szot grota i było wiele radości.

W tym czasie załoga Wojtka topi załoganta – raz po raz! Niby próbują go uratować, ale wygląda to na całkiem co innego. Nie wiem czy można uratować „Kazika”, któremu co chwilę przepływa się jachtem po żebrach! 🙂

Wieczorem krótki wykład z locji i wszyscy bez szemrania udają się po dość męczącym dniu do namiotów.

Jedynie Andrzej – najbardziej zmęczony 🙂 – zostawił po sobie dość sporej długości kilwater i mimo, że nie ósma rano wybił cztery szklanki!!! 🙂

Autor: Radosław Adamiec