Żagle

Dzień szesnasty – środa – 19.07.1989r.

Pierwsza od trzech dni noc w cywilizowanym świecie minęła spokojnie. Wstaliśmy późno. Zjedliśmy śniadanie i około 13.00 ruszyliśmy na przystanek autobusowy. Trzeba było jechać po prowiant do Wilkas. Autobus oczywiście się nie zatrzymał i czekały nas 4 kilometry drogi. Po jakimś pierwszym kilometrze zlitował się nad nami badylarz i zabrał ze sobą swoim Żukiem. Jechaliśmy na skrzyniach z pomidorami i ogórkami. Po zakupach wstąpiliśmy do restauracji – na schabowego. Do Strzelc zabraliśmy się z drwalami, traktorem na przyczepie. Po drodze wsiadła jeszcze grupa młodzieży z plecakami. No niestety mój brat nie stawił się na umówione spotkanie, posiedzieliśmy jeszcze godzinkę i wyruszyliśmy na samym foku do Bogaczowa około 17.50. Na jeziorze Bocznym oczywiście jak zwykle brak wiatru, żagle nie pracowały. Przycumowaliśmy, żeby przeczekać deszcz. Przestało padać, ruszyliśmy dalej. Dopłynęliśmy do Bogaczowa taranując oczywiście NRD-owskie wędki po drodze, zatrzymaliśmy się na pniu rozwalającego się drzewa. Poczuliśmy się, jak w Niemczech, bo pół polanki zajęli Niemcy i wszyscy jedli kolację. Śmiesznie to wyglądało, bo niektóre czynności wykonywali jednocześnie, jak roboty. Poszliśmy na spacer. Tam nazbieraliśmy malin. Były jakoś dziwnie wysokie i nienaturalnie dorodne. Po kolacji wysłuchaliśmy obrad Sejmu i poszliśmy spać.

Z dziennika pokładowego tego dnia: Małgosia Zmysłowska

Żagle – kurs żeglarski http://zaglewgore.pl/kurs-zeglarski/